wtorek, 23 października 2012

Grobowiec cz.7



Około stu kilometrowy odcinek drogi do domu, Pol po raz pierwszy pokonał w rekordowym tempie, zajął mu zaledwie połowę czasu w jaki zazwyczaj go przejeżdżał.
Kiedy przyjechał na posesję, wyskoczył z samochodu kierując się w stronę piwnicy. Jego mózg opanowany jakby przez jakąś siłę, zaczął analizować kroki celem przygotowania się do punktu kulminacyjnego mutacji.
Piwnica była idealnym miejscem, dość chłodnym i zacienionym.
Miał mało czasu, ponieważ właśnie wchodził w drugi cykl przemiany. Jego widok był coraz bardziej odrażający. Ciemnobrązowe plamy zaczęły pęcznieć. Wyglądało to tak, jakby cały był pokryty ogromnymi wrzodami z których zaczęła wyciekać ropa z krwią.
Ale ta gęsta wydzielina wydostająca się z całego ciała, była budulcem do utworzenia coś w rodzaju kokonu, w którym Pol miał przejść proces przekształcenia.
Lepka, gęsta maź po kilkudziesięciu sekundach stawała się twarda, jak strupy zakrzepniętej krwi.
Pol, a raczej coś co było kiedyś Polem, stopniowo zamykało samego siebie od środka, pod warstwą skorupy grubości około centymetra. Odległy kąt w którym znajdował się kokon, był zasłonięty ścianą, która odgradzała liczne regały, na których stało mnóstwo słoików i butelek. Aby można było go dojrzeć, należało wejść w głąb obszernej piwnicy.
Po niecałej godzinie kokon był gotowy. Następował teraz powolny proces przeistoczenia. Okropny smród panował w całym miejscu, podobny do gnijącego ciała. Powodem tego było wyciekanie u podstawy kokonu gęstego śluzu razem z resztkami skóry i tkanek z ciała Pola.
Cały proces mutacji trwał do rana.

c.d.n. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz