poniedziałek, 8 października 2012

Grobowiec cz.5


Nazajutrz Pol poczuł się jak nowo narodzony. Był wypoczęty i nadzwyczaj tryskał energią. Jego umysł zaczął myśleć zupełnie innymi kategoriami. Nie przejmował się już tym co go niedawno spotkało i w ogóle nie zależało mu już na tym, by dowiedzieć się czegoś więcej o swoim znalezisku. Jedynie miał wyraźne przeczucie, że jego osoba odegra znaczącą rolę w tym, co widział. Coś w podświadomości wyraźnie podpowiadało mu, że czas przebudzenia nadszedł. Wprawdzie nie wiedział jeszcze co się wkrótce ma stać, ale niedługo i tego miał się dowiedzieć.
Następnego dnia Pol dostrzegł na swoim ciele charakterystyczne zmiany w postaci ciemnobrązowych plam, ale nie czuł się źle, wręcz przeciwnie, odczuwał, że z dnia na dzień emanuje z niego coraz większa siła. Co dziwne, nie zmartwił się swoim stanem, był raczej spokojny i opanowany.
Ponieważ nie zjawił się w pracy, zadzwonił do Carlosa, swojego szefa a zarazem przyjaciela, by wziąć parę dni wolnego. Orientował się, że jeżeli tego nie zrobi, Carlos zaraz się u niego zjawi, a nie chciał do tego dopuścić.
- Carlos? Tu Pol.
Jeszcze dobrze nie zaczął, gdy wtrącił się Carlos:
- Pol przyjacielu co się dzieje, tylko mi nie mów, że nic – odezwał się jednym tchem.
- To chyba grypa – odpalił Pol, nie wiedząc co powiedzieć.
- Chciałbym parę dni wolnego – dodał.
- W porządku, odpoczywaj, a jutro do ciebie zajrzę.
- Nie! – wręcz krzyknął Pol.
- Nie, nie trzeba – po chwili dodał nieco łagodniej.
- Dobrze się czujesz? – z niepokojem odparł Carlos.
- Nic mi nie jest, za parę dni zobaczymy się w pracy, nie musisz przyjeżdżać – stanowczo stwierdził Pol, po czym odłożył słuchawkę.
Carlos zaniepokoił się dziwnym zachowaniem Pola, który nigdy tak nie reagował na wieść o przyjeździe Carlosa. Zawsze był zadowolony z tego, że może gościć przyjaciela u siebie w domu.
Dlatego tym bardziej zdecydował, że koniecznie musi do niego jutro pojechać. Miał dziwne przeczucie, że coś jest nie w porządku.
Znali się od bardzo dawna. Poznali się jeszcze na studiach w Nowym Jorku. Później ich drogi chwilowo się rozeszły. Carlos założył firmę prawniczą i osiadł w Meksyku, skąd pochodził. Pol natomiast powrócił do rodzinnego Los Angeles gdzie pracował jako księgowy. Ale nadal pozostali przyjaciółmi. Po niespełna pięciu latach, Carlos zaproponował Polowi pracę księgowego w jego firmie, i tak ich drogi zeszły się ponownie.
Z samego rana Carlos był już w drodze. Siąpił deszcz, który utrudniał jazdę po podmokłym terenie. Droga dojazdowa do Pola była, niczym innym, jak ugniecioną ziemią z której robiło się błoto. Nawet jeep Carlosa z napędem na cztery koła, miał trudności z pokonaniem tego błotnistego odcinka.
- Tyle razy mu mówiłem, żeby zrobił coś z tą drogą – wymamrotał do siebie Carlos.
Po trudnościach wynikających z jazdy, Carlos w końcu stanął przed drzwiami Pola.
Już wyciągnął rękę żeby zapukać, gdy z pobliskich krzaków rozległ się pisk. Carlos obrócił się.
Z krzaków wyskoczył przemoczony „do suchej nitki” kot.
- Chcesz żebym dostał zawału – wypalił do kota, biorąc go na ręce.
Zapukał dość głośno. Kiedy nikt nie otwierał zapukał jeszcze raz.
W środku panowała zupełna cisza.
- Przecież nie mógł nigdzie wyjść – odrzekł zniecierpliwiony.
Nacisnął klamkę. Z niewielkim zgrzytem drzwi otwarły się. Wszedł do środka. Kot, którego miał na rękach, zeskoczył na ziemię, by po chwili zniknąć za drzwiami  jednego z pokoi.
Carlos wszedł do salonu. Przed kominkiem, na fotelu siedział odwrócony tyłem Pol. Było mu widać tylko głowę.
 -Pol, dobrze się czujesz? – zawołał niepewnym głosem, Carlos.
Kiedy nie spotkał się z jego odzewem, podszedł bliżej, stając na wprost Pola.
Gdy go zobaczył aż oniemiał z wrażenia.
Ciemnobrązowe plamy na ciele Pola pokryte były ogromnymi krostami, które wyglądały jak czyraki.
Omal nie wpadł w panikę, budząc przy tym Pola, który uciął sobie drzemkę.
- Człowieku i ty mi mówisz, że wszystko jest w porządku – wypalił wzburzonym głosem Carlos.
- Oczywiście. A tak w ogóle co ty tutaj robisz? Przecież mówiłem ci żebyś nie przyjeżdżał – odpowiedział Pol.
- Teraz widzę, że dobrze zrobiłem przyjeżdżając – skwitował Carlos po czym zapytał:
- Możesz mi powiedzieć, co ci naprawdę jest?
Pol jedynie kiwnął ramieniem.
Carlos był zaskoczony obojętnością Pola oraz jego zimnym zachowaniem w stosunku do niego. Nigdy taki nie był. Tym bardziej był zaskoczony, kiedy odmówił wizyty u lekarza, jaką zaproponował mu Carlos, ponieważ zawsze dbał o swoje zdrowie. Miał wręcz na tym punkcie obsesję. Nawet ze zwykłym katarem potrafił iść do lekarza, a teraz dosłownie nic go to nie obchodziło, zwłaszcza z tak dziwną dolegliwością.
Carlos jednak nie popuścił i pomimo sprzeciwu przyjaciela podjął stanowczą decyzję, że koniecznie musi go obejrzeć jakiś specjalista.
Pol wiedział, że Carlos jest uparty i postawi na swoim, dlatego w końcu dał się namówić na to, że obejrzy go znajomy Carlosa, pracujący w instytucie naukowym, który jest specjalistą w dziedzinie chorób nowotworowych. Pol wprawdzie nie miał na to ochoty, ale nie chciał tracić czasu, którego miał niewiele.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz