sobota, 13 października 2012

Grobowiec cz.6

(Uprzedzam, że może być trochę namieszane z replikacją DNA)
___________________________________________________________________________________



Korytarz, jaki musieli pokonać by dostać się do gabinetu doktora Ritza, znajomego Carlosa, był prawie że pusty. Jedynie kilka osób w białych fartuchach przewinęło się po holu, które patrzyły na Pola jak na jakiegoś stwora.
W końcu znaleźli się w gabinecie. Ritz od razu zwrócił na niego uwagę. Po krótkiej rozmowie udał się z Polem do laboratorium, gdzie poddał go badaniom. Właśnie wykonywał tomografie mózgu Pola, gdy ten leżąc w komorze, zaczął zachowywać się dość dziwnie.
Nagle dostał chwilowej konwulsji, po czym jego oczy stały się szklisto zielonkawe i w tym samym momencie zaryczał niesłychanie grubym, przerażającym głosem: HUITZILOPOCHTLI INTIHUATANA.
Po chwili jeszcze raz nim mocno drgnęło, by za chwilę powrócić do normalnego stanu.
Cały personel laboratorium, składający się z pięciu osób, stał jak osłupiały nie potrafiąc wytłumaczyć tego co się stało. Nikt w całej swojej karierze zawodowej nie widział czegoś podobnego.
- Doktorze Ritz, musi pan to zobaczyć – zawołał zdziwiony specjalista obsługujący aparaturę.
- Komputer zarejestrował niezwykłą aktywność w pniu mózgu. Siatka włókien nerwowych, odpowiedzialna za śledzenie wiadomości trafiających do mózgu, przekazała do kory mózgowej informacje z częstotliwością 30 Hz.
- Przecież to niemożliwe - wykazał zaskoczony Ritz.
Ritzowi wydało się to nierealne, ponieważ u człowieka przekaz informacji następuje z częstotliwością od 8 do 12 razy na sekundę (Hz).
- Skończył pan? – zapytał Pol, wychodząc z komory.
- Tak – odpowiedział Ritz, wlepiając w niego oczy.
- To dobrze, bo na mnie już czas – napomknął i pośpiesznie wyszedł, opuszczając instytut innym wyjściem, aby nie trafić na Carlosa.
Ritz był tak zdezorientowany, że nie próbował go nawet zatrzymywać.
Carlos, nieświadomy nieobecności Pola, oczekiwał wyników badań.
Czas dłużył się niemiłosiernie.
Było może koło pierwszej po południu, kiedy doktor Ritz pojawił się z wynikami. Po jego niepokojącej minie, Carlos wyczuł, że nie były pocieszające.
- A gdzie Pol? – zapytał Carlos.
- Niestety wyszedł – odpowiedział.
- Co? Kiedy? – spytał nieco poirytowany.
- Mam niepokojące wieści – wykazał, nie odpowiadając na pytanie.
Diagnoza jaką postawił była szokująca.
- W organizmie Pola, następuje bardzo szybka replikacja „kwasu dezoksyrybonukleinowego”, czyli kodu DNA. Jego organizm wchodzi w pierwszy etap replikacji, inaczej mówiąc w podwojenie DNA dla komórki macierzystej i potomnej. Na początku wszystko gra, czyli wzdłuż cząsteczki DNA przesuwa się enzym i „rozplata” jeden lub kilka odcinków jednocześnie. Odcinki te replikują się, a enzymy przesuwają dalej, kontynuując rozdzielanie. W wyniku czego cząsteczka przechodzi przez cały proces przekształcenia, którego efektem jest cząsteczka, która przekształca się w dwie.
- I tu jest poważny problem – na chwilę zamilkł, po czym dodał - powinny być one identyczne, a nie są.
- Nie wiem dlaczego, ale w wyniku replikacji odcinki DNA są źle skopiowane i w kodzie genetycznym Pola, pojawiają się sekwencje zasad, niewiadomego pochodzenia – nadmienił.
Po chwili nieco drżącym głosem, stwierdził:
- Przykro mi, ale końcowym rezultatem tego procesu może być nawet śmierć.
- Ale czy to jakaś choroba? – wtrącił się Carlos.
- Być może mamy do czynienia z jakąś odmianą wirusa – zaopiniował Ritz, zaraz orzekając:
- Z Polem dzieje się coś niespotykanego. Mutacja następuje nadzwyczaj szybko, pustosząc jego organizm, dlatego należy niezwłocznie przeprowadzić gruntowne badania i to nawet pomimo jego sprzeciwu.
Doktor Ritz, wprawdzie nie był wirusologiem, ale jako specjalista w zakresie chorób nowotworowych, brał pod uwagę pojawienie się jakiegoś nieznanego wirusa, który mógłby być zagrożeniem dla życia nie tylko Pola, ale również wielu ludzi. Wysunął taki wniosek na podstawie próbki pobranej krwi, która uległa szybkiemu rozkładowi, tworząc jakąś śmierdzącą gęstą ciecz. Analiza jakiej ją poddał, wykazała duże stężenie fosforu oraz substancji chemicznej niewiadomego pochodzenia, odpowiedzialnej za rozpad czerwonych krwinek, w wyniku czego krew po prostu gniła.
Carlos podzielał zdanie Ritza, co do poddania Pola badaniom, ale głównie zależało mu na tym, by przyjacielowi nic się nie stało, a nie na zabieraniu go siłą do instytutu. Toteż umówili się, że z samego rana razem z trzyosobową ekipą, na wypadek gdyby Pol nie chciał iść dobrowolnie, pojadą do jego domu.
 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz