czwartek, 23 sierpnia 2012

Grobowiec cz.4


Nie musiał daleko szukać, ponieważ jego dziadek fascynował się dziejami starych cywilizacji. Było to jego pasją. Zgromadził obszerne archiwum opowiadań i legend o które wypytywał starych już mieszkańców Meksyku. Posiadał nawet cenne malowidła ścienne różnych metropolii. Miał ich wiele w swojej kolekcji, na przykład metropolii Majów, Tolteków czy malowidło potężnego Azteckiego miasta Tenochtitlan, które obecnie jest pogrzebane pod współczesnym miastem Meksyk.
Pol jako mały chłopiec często z zapartym tchem słuchał opowieści i legend opowiadanych przez dziadka.
Nawet teraz często wraca wspomnieniami do tych opowieści, przy których dziadek potrafił wytworzyć ciekawą tajemniczą atmosferę.
Cała spuścizna po dziadku znajdowała się na strychu.
Pol zabrał się do poszukiwań.
Książki były już sporo przykurzone. Odkąd pracował nie miał za wiele czasu na sprzątanie strychu, a gdy nawet miał trochę wolnego, to i tak wolał go poświęcić na piesze wędrówki które uwielbiał, zresztą odkąd umarł mu dziadek, nie fascynowało go to jak wtedy gdy żył.
Pol poświęcił na przeglądaniu zbiorów, a było ich nie mało, prawie cały dzień ale nie znalazł nic o grobowcach co mogłoby go zainteresować.
Było już dość późno, kiedy w końcu w jednej ze skrzyń natrafił na różne szkice, notatki i inne zapiski dziadka, które skrupulatnie sporządzał, przede wszystkim o tradycjach, wierzeniach i legendach zasłyszanych od starych potomków okolicznych narodów.   
Po przejrzeniu kilku z nich, jego wzrok przykuł zeszyt noszący tytuł „Grobowce Tajemnic”.
Z lekkim błyskiem w oku przewertował kilka stron, zaznajamiając się z opisami grobowców wraz z ich tajemnicami i legendami.
Ale jedna z nich szczególnie go zainteresowała.
- Chyba coś mam! – powiedział ożywionym głosem.
Jedno słowo wydało mu się bardzo znajome.
Pol zaczął czytać:
„Ostatni opuścił Aztlan. Na polecenie Huitzilopochtliego wyruszył w daleką drogę w poszukiwaniu miejsca, w którym na nowo ma dojść do ponownego nierozerwalnego połączenia, który ma nadejść...”.
W tym miejscu kończył się opis legendy sporządzony przez dziadka.      
 - Huitzilopochtli – pomyślał przez chwilę, po czym dodał:
- Tak, to słowo przecież widziałem na sarkofagu.
- Ale co to znaczy? – stwierdził nieco zawiedziony.
Pola zaintrygował przypis, jaki dziadek umieścił w nawiasie. Kierował uwagę na mapę miasta Teotihuacan, gdzie znajduje się piramida słońca.
Nie był pewien, czy dziadek ową miał w swojej kolekcji, lecz chcąc dowiedzieć się czegokolwiek o swoim odkryciu, próbował ją znaleźć.
Wiedział, że jego dziadek lubił porządek w swoich zbiorach, wszystko miał niemal w alfabetycznym ładzie, toteż z łatwością znalazł kufer z mapami.
- Jest! – krzyknął zachwycony.
Ponieważ była już dość sfatygowana, delikatnie ją wyjął, bojąc się żeby jej nie uszkodzić.
Rozłożył na stole, po czym wnikliwie zaczął się jej przyglądać.
Mapa przypominała bardziej malowidło ścienne, na którym znajdowało się Azteckie miasto Teotihuacan. Liczne świątynie były porozrzucane wokół potężnej piramidy słońca, stojącej w samym sercu miasta.
Szeroka droga prowadząca od piramidy, kończąca się w miejscu zaznaczonym na mapie dziwnym posągiem przykuła uwagę Pola.
Posąg był dość mały aby można było dojrzeć jego szczegóły „gołym okiem”. Wyjął z szuflady szkło powiększające jakiego używał dziadek. Było dość mocne. Przyjrzawszy się, Pol znieruchomiał.
Przed jego oczami ukazał się kształt na wpół zdeformowanej postaci. Odniósł wrażenie jakby patrzyła na niego swoimi połyskującymi na zielono oczami.
Obok znajdował się napis: OPUSZCZONE I ZAPOMNIANE, UKRYTE PRZED ŚWIATEM ZEWNĘTRZNYM, KTÓRE NA WIEKI USNĘŁO W MOCNYCH OBJĘCIACH OTCHŁANI, STRZEŻONE PRZEZ MILCZĄCE RUINY, OSTATNIEJ NOCY ROZLUŹNI SWE SZPONY I OŻYJE.
HUITZILOPOCHTLI INTIHUATANA
Kiedy wypowiedział ostatnie słowa poczuł nagły przypływ zmęczenia i senności. Ogarnęło go również dziwne uczucie spokoju, ale Pol powiązał swój stan z bardzo późną porą, toteż zostawiając dalsze poszukiwania, położył się spać.

c.d.n.