- O w mordę! – jęknął zdumiony.
Półmrok spowijał pomieszczenie w którym się znalazł. Panujący w nim charakterystyczny chłód przeszył jego ciało, ale zaintrygowany swoim odkryciem począł lekceważyć dokuczające mu zimno.
Ostrożnie, krok za krokiem, jakby zaraz miała zapaść się pod nim podłoga, wszedł nieco głębiej.
- Przecież to grobowiec – zaopiniował.
Przed jego oczami rozpościerał się zdumiewający widok.
Sala w której się znajdował pokryta była złotymi płaskorzeźbami, które ukazywały wyidealizowane zaświaty.
Pol dziwnie się poczuł stojąc jak zahipnotyzowany w przejmującej ciszy tajemniczego grobowca.
Z wielką uwagą patrzył na reliefy, rysunki oraz hieroglify, które pokrywały prawie każdą ścianę i lśniący strop niczym świeżo namalowany. Dopiero teraz zaczął pojmować, jak wielkie jest znaczenie jego odkrycia.
Zaświecił latarkę. Jej blade światło pomknęło w dal.
- Dziwne – pomyślał.
- Światło powinno odbić się od frontowej ściany.
Kiedy Pol podszedł bliżej, pusta przestrzeń okazała się początkiem drugiego pomieszczenia.
Wrota mierzące dwa i pół metra wysokości wsparte o dwa boczne filary zachęcały do wejścia.
Blade światło latarki przygasało z każdą chwilą. Wyłączył ją i drżącym krokiem wszedł do drugiego pomieszczenia obawiając się tego co może tam zobaczyć.
Było zupełnie ciemno, ale kiedy Pol przekroczył wrota, w pomieszczeniu zapanował podobny półmrok jak w poprzednim.
- Co się dzieje? – odparł zdezorientowany.
Próbując znaleźć odpowiedź na to pytanie, Pol obejrzał się za siebie.
Na wysokości około trzech metrów, dokładnie nad wrotami, zobaczył wystającą ze ściany kamienną ludzką głowę na wpół zdeformowaną. Jej wygląd przypominał człowieka przechodzącego jakąś fazę przeistoczenia.
- Co za obrzydlistwo – wypalił, krzywiąc twarz.
- Zaraz, zaraz – po chwili dodał, wytężając umysł.
Ku zdziwieniu Pola, światło dające charakterystyczny półmrok, wydobywało się z oczu głowy.
Pol nie mógł pozbierać się w myślach.
- Skąd się bierze to światło? – zastanawiał się.
Gdy przez jego głowę przedzierały się różne myśli, stało się coś niezwykłego. Światło, którym osnute było teraz całe pomieszczenie grobowca, dawało swoistą zielonkawą poświatę.
Ponownie spojrzał na kamienną głowę i ze zdumieniem zobaczył, że oczy połyskują jaskrawą zielenią.
Pol zamarł z przerażenia. Poczuł jak serce zaczęło mu walić a dreszcz przeszywa jego ciało.
Już był zdecydowany wynieść się stamtąd, gdy z nagła jaskrawo-zielone światło gwałtownie buchnęło z oczu kamiennej głowy, wprost przed siebie, oświetlając sarkofag, który niczym duch, pojawił się na końcu grobowca.
Pol poczuł dziwny spokój, który go ogarnia.
Pewnym krokiem podszedł do sarkofagu, na którym dostrzegł liczne hieroglify pokrywające wieko.
Wyglądały jakby były ze szkła. Dawały wrażenie wypukłości, a jednak nie były wypukłe, natomiast same wieko było tak wypolerowane, że Pol widział swoje własne odbicie.
Pol nadaremnie próbował pojąć znaczenie hieroglifów.
Zdesperowany w końcu postanowił dotknąć jednego z nich, ale nie zdążył.c.d.n.






